piątek, 20 marca 2015

Piątek IV tygodnia Wielkiego Postu



Być chrześcijaninem nie jest łatwo. Być świadkiem Chrystusa to nie prosta sprawa. Żyć na serio i bez wymówek Ewangelią to istny radykalizm, a dziś to rzecz nie modna.
Kiedyś nawet w jednym z numerów "Frondy" znalazł się artykuł, w którym ukazana była sytuacja, że Chrystus stał się tematem tabu. Chrystus stał się powodem nie do chluby ale do wstydu. Kto dziś z nas z odwagą i chlubą przyznaje się, że jest chrześcijaninem. Z każdym dniem wzrasta prześladowanie chrześcijan i na jesieni ubiegłego roku, gdy zrobiono statystyki to obliczono, że co 3 minuty ginie wyznawca Chrystusa na świecie. Drastyczny to obraz. Pomiędzy życiem gdzie grozi męczeńska śmierć, a tym wszystko mogło by się wydawać normalne coraz większe kręgi zatacza nowe zjawisko jakim jest "chrześcijański epikureizm". To nic innego jak bycie chrześcijaninem bez wymagań i cierpienia. Coraz częściej organizuje się rekolekcje, spotkania na których proponowane jest chrześcijaństwo "fajne", z lekkimi wymaganiami albo nawet i bez nich, gdzie nie mówi się o cierpieniu ani o krzyżu. Coraz modniejsze staje się chrześcijaństwo bez krzyża, czyli w głębokim tego słowa znaczeniu - bez Chrystusa. Ten natomiast chce żyć tak "jak Bóg przykazał", normalnie kierując się Ewangelią w życiu staje się w oczach tych innych "normalnych" brutalnym i niewygodnym radykalistą. To dziwne, ale dziś bycie normalnym chrześcijaninem uchodzi za coś nienormalnego. A to co jest nienormalne staje się normą. To dotyka chrześcijaństwa, ale źródłem staje się cały świat. Pewne normy ludzkie, które bronią człowieka dziś stają się nienormalne. Zwyczajna rodzina złożona z taty i mamy może być uważana za coś staroświeckiego i nienormalnego. Świętość życia od poczęcia do naturalnej śmierci staje się powodem do śmiechu. Powywracaliśmy wszystko do góry nogami!

Żyjemy w takim świecie i z takiego świata wychodzimy, a w tę naszą rzeczywistość przychodzi Jezus ze swoją nauką. Przychodzi, by dodać odwagi i wlać pokój w serce. Przychodzi, by mnie zaprosić do głębszej z nim relacji, gdzie wszystko jest normalne i takie proste. Być może trudno mi dziś być Jego świadkiem. Nie umiem bronić Prawdy i tego co Boże. Może nie mam odwagi stanąć w obronie Krzyża, albo ten Krzyż przyjąć w swoim życiu. Może to, że jestem chrześcijaninem powoduje złość lub nienawiść wobec mnie wśród tych, z którymi pracuję, gdzie się uczę albo mieszkam. Sam nie dam rady. Gdy będę chciał sam się bronić to prędzej czy później przegram i będę zdany na kompromitację. Dziś w ewangelii widzimy to co się dzieje w sercach tych, którzy chcieli Jezusa pojmać. Czuli do Niego wielką nienawiść, ale nic nie potrafili zrobić, bo byli za słabi. Zwycięstwo dokonuje się tylko z Jezusem. Nie załatwiaj problemów w pojedynkę. Nie próbuj naprawiać zła samemu. Gdy upadłeś/aś, zgrzeszyłeś/aś - nie czekaj, aż sam sobie to wszystko poukładasz, ale czym prędzej idź do Jezusa.

Już coraz bliżej Paschy. Szatan będzie robił wszystko, by nam przeszkodzić w tej wędrówce, ale nie ustawajmy w drodze i cały czas oddawajmy siebie Jezusowi. Pozbywajmy się tego co zbyt ciężkie, co grzeszne i kierujmy nasze kroki ku Temu, który nas odkupił i teraz, dziś chce nas prowadzić. Tak jak mówi psalmista - czuwa nam każdą naszą kością, podnosi zgnębionych i skruszonych życiem i cierpieniem. Jemu dziś zaufajmy!
Marek Krzyżkowski CSsR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz