sobota, 7 marca 2015

Sobota II tygodnia Wielkiego Postu



Kiedyś moja dobra znajoma powiedziała mi „jestem złem i wiem, że za to co robię pójdę do piekła”. Podobnie myśli tak o sobie i o swojej przyszłości wielu ludzi, wielu młodych ludzi. Dlaczego? Odpowiedzi mogą być różne. Dzisiaj znalazłem jedną z odpowiedzi na to pytanie– być może nie czytali lub nie wierzą w to co jest napisane w piętnastym rozdziale Ewangelii wg. św. Łukasza. Dziś w liturgii czytany jest jego fragment. Wyjątkowo zapraszam, byśmy przeczytali jednak cały rozdział.



(Łk 15,1-32)
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata z domu i nie szuka staranne, aż ją znajdzie. A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca. Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedzał ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się.


Bibliści mówią, że jest to serce Nowego Testamentu.Innii mówią, że gdyby zaginął cały Nowy Testament czy nawet cała Biblia to wystaczyło by, gdyby odnaleźć tylko ten rozdział i już znalibyśmy całą treść i przesłanie Boga uczynione w Piśmie Świętym. A jeszcze inni mówią, że jest to autoportret samego Boga lub nawet mówiąc jeszcze bardziej, że jest to opis Serca Boga. Tak wygląda Boże Serce.

Przyjęło się nam, że to my szukamy Boga. My mamy wierzyć i szukać dróg i to takich, które pozwolą nam Go znaleźć. Tymczasem  w tych trzech przypowieściach widzimy inny obraz Boga. Boga, który gdy Mu się owieczka zgubi wychodzi i ją szuka lub gdy drachma (najmniejszy pieniążek) zaginie to będzie wszystko przeglądał, by ją odnaleźć. Boga, który czasem „naiwnie” czeka na powrót syna, bo wie, że on i tak wróci – więc czeka. Znasz takiego Boga? Wierzysz w takiego Boga? Poznałeś Go takiego? Bo ja tak.

Pisząc te słowa nie muszę szukać daleko. Nie muszę szukać wielkich czy małych świadectw zostawionych w świecie wirtualnym czy realnym. Wystarczy, że popatrzę na swoje życie i widzę w nim właśnie takiego Boga. Nie jestem idealny-wręcz przeciwnie. W swoim życiu popełniłem i popełniam wciąż wiele grzechów, pomyłek i niezbyt dobrych wyborów. To wszystko pozwoliło mi na spotkanie i poznanie właśnie takiego Boga. To nie jest usprawiedliwienie się od grzechów – bo nie nie uciekam od konsekwencji jakie one niosą. Nie oszukujmy się – grzech jest i ranimy nim bardzo naszego Boga. Kiedy widzę ten obraz umieszczony w tej ewangelii to widzę Boga, którego spotykam codziennie w swoim życiu. Chcę krótko opowiedzieć o Bogu, którego spotkałem.

Kiedy ucieka jedna mała owieczka to pasterz nie czeka, aż wróci. Co więcej zostawia te 99 dobrych i słuchających go i wychodzi na poszukiwanie. Nie jest mu łatwo, bo zagubiona owca skryła się. Nie poddaje się – dalej chodzi i szuka na pustyni, pośród skał, w rozpadlinach i pośród pustynnych dzikich krzaków. Nie boi się niebezpieczeństw, które mu grożą, a gdy ją znajdzie – urządza ucztę na całą okolicę.

Kiedy nagle brakuje jednej drachmy. Nie macha ręką i nie biadoli jak to źle. Urządza sprzątanie całego domu. I tak szuka aż znajdzie. Szuka wszędzie – w ciemnych kątach i tam gdzie promienie słońca nigdy nie dotarły. Radość ze znalezienia jest nie proporcjonalna do odnalezionej rzeczy. Znalezienie pieniążka kończy się mega wielką ucztą. Dla tej kobiety, która znalazła drachmę – to było całe życie. Dla Boga każdy się liczy, nawet ten najmniejszy w oczach ludzkich – dla Niego jest wszystkim.

A gdy młodszy syn wypina się na ojca i ma już go serdecznie dosyć, nie sprzeciwia się, ale daje mu to o co go nie tyle prosi co od niego żąda. Mógłby się załamać, a może nawet i wyrzec go, ale on czeka każdego dnia i każdej nocy u bram miasta i czeka na powrót. Gdy wrócił syn – ojciec urządza ucztę.

Wiele razy w życiu tak się gubię, że nie mam już sił, by się podnieść. Tak odchodzę za daleko, że nie znam już drogi powrotu. Tak się zagalopuje, że nawet nie wiem jak daleko odszedłem. Zasługuję tym wszystkim na niepamięć i odrzucenie. Właśnie w takich momentach najbardziej czuje Jego obecność. Widzę jak to On – Dobry Bóg – nie czeka aż wrócę, ale sam wychodzi jako pierwszy, bierze mnie za rękę i mówi: wracamy do domu. Może tak – czasem dzwoni i mówi, że czeka – to nic innego jak codzienna liturgia i słowo Boże. Jednak gdy widzi, ze nici z powrotu to sam wychodzi, by mnie znaleźć. Jak stawiam opór i mówię, że sam dam radę to On się nie poddaje i dalej szuka sposobu na moje serce – oporne i twarde. Mógłby już sobie dać spokój, ale On dalej szuka.

On nigdy mnie nie potępia – On stale szuka dróg do mego serca, by mnie wyciągnąć z grzechu. On czeka na mnie w Niebie i wiem, że nie może się doczekać i jak znajdzie najlepszy do tego moment to mnie tam do Siebie weźmie. On nie pozwoli mi się zgubić tak, by mnie piekło mogło pochłonąć. Widzę, jak bardzo mnie kocha. Widząc to mam siłę, by wstać i resztką sił dowlec się do konfesjonału. Tam dostaję kolejne nowe życie. To jest mój Bóg. To jest Bóg w którego wierzę. Bóg, który mnie szuka. Bóg szukający człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz